czwartek, 7 listopada 2013

Mój słodki, błękitny Tort-Azulejo :)



Szewc bez butów chodzi, a cukierniczka własny tort robi last minute, w pośpiechu, mocno improwizując i asertywnie broniąc się przed maminą ekskomuniką dla niebanalnych połaczeń.
W kompozycji całości tortu przejawiła się głęboka symbolika: solidnym fundamentem do mojej twórczości stał się.. piękny sernik wiedeński z bakaliami, autorstwa czcigodnej mamy cukierniczki. Zwieńczeniem miał być lekki biszkopt z artystyczną dekoracją a'la azulejo - malowany błękitem portugalski kafelek. "Trzeba nie mieć serca, żeby tak niszczyć (sernik)" (cyt.z mamy). Zrobiłam zdjecie przed zniszczeniem.

Miał naprawdę piękny rumiany wierzch, jak słońce ( i pyszne wnętrze! i smak! i zapach!).
Ma się ten talent - po mamie jednak :)
Na lekko wklęsły, jak to u serników wierzch, położyłam tradycyjnie bitą śmietana ubitą nietradycyjnie z cynamonem i ..i kawałeczki śliwek i gruszki, bo w końcu jesień..  Komentarz mamy patrzącej na moje poczynania "no chyba oszalałaś!".
Wtedy nakryłam wszystko plastrem biszkoptu nasaczonego żurawinówką (ukłon dla Białegostoku!) i zaczęłam lukrować wierzch, moją glazurę do tortowego Azulejo...
Chwila nieuwagi i.. Houston mamy problem!!! Lukier zbyt gęsty nie stworzył tafli tylko moreny i fale... Jjej! Wszystko przez pośpiech i.. konflikt pokoleń? Ratunku...!!!
             Kochani, pamiętajcie. Tort musi powstawać w atmosferze spokoju, miłości i lubości. Jeśli nawet bliska i pomocna osoba pozwala sobie dobitnie wyrażać dezaprobatę wobec waszych tortowych poczynań, lub dręczy pytaniami A czemu? A po co? Jak możesz?! - kupcie jej natychmiast bilet do kina. Inaczej... śmietana się nie ubije, lukier nie będzie się rozpływał, a wy zapomnicie dodać najważniejszej ingriediencji.
                                                              C'est la Vie! C'est la Tort!
Goście  byli już tuż tuż!!!  Wiedziałam tylko, że ma być portugalsko!  Pędzelek zanurzony w cukierniczym błękicie maluję to co najważniejsze... Miłość (Amor), Lizbona i Żaglowiec na morzu...  i niech się spełni! Uważni dopatrzą się też dwóch jaskółek, serca i spirali - symbolu życia... Wielu będzie prosić o dokładkę :)
Między innymi tych dwóch gości - moi przytulaśni  braciszkowie Karolek i Kuba :) Ach, przytulanie, ich miłość i obecność jest lepsze niż wszystkie torty świata :)
A mama podsumuje całość urodzinowego dzieła sztuki integralnej z humorem, konstatując, że... "Moje musiało być na wierzchu". Sim! Lisboa espera por mim!

 p.s. błękit to kolor czakry głosu, gardła, dla mnie także kolor śpiewu, muzyki i fado (błękit+biel), żaglowiec - to: rozwinąć w pełni żagle, wolność, podróż, bogactwo, odkrywanie nowych lądów i Portugalię - kraj żeglarzy - odkrywców, dokąd wybieram się wiosną!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz